czwartek, 24 września 2015

Niall część 1

Gdzie idziesz?-zapytałam chyba po raz setny mojego chłopaka
-Do chłopaków-odpowiedział i zaczął zakładać kurtkę
-Nie,Niall obiecałeś mi,że dziś będziesz ze mną w domu
-Ale zadzwonili do mnie i mnie potrzebują
-Potrzebowali cię wczoraj i przedwczoraj i przed przedwczoraj także,gdzie ty do cholery chodzisz!?-zapytałam zdenerwowana
-Nie będę ci się tłumaczył,cześć-tak po prostu wyszedł co mu się stało?
Poszłam do kuchni,zrobiłam sobie obiad i usiadłam sobie na kanapie w salonie.
Zaczęłam wspominać kiedy on zachowywał się w stosunku do mnie lepiej o wiele lepiej.
Pokazywał jak mu na mnie zależy,całował,przytulał,a teraz co?
Nie zależy mu na mnie. Tylko czekać aż odwidzi mu się związek i mnie rzuci.
Poszłam na górę się przebrać,ponieważ postanowiłam pojechać do mojej przyjaciółki Lucy i jej o wszystkim opowiedzieć.
Ubrałam to,wzięłam telefon,zbiegłam na dół,zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu podjeżdżając pod dom Lucy.
Gdy zaparkowałam i wysiadłam z auta pobiegłam pod drzwi jej domu.
Było strasznie zimno a ja nie pomyślałam o zabraniu ze sobą kurtki-tak to było bardzo mądre.
Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż otworzy mi drzwi.
-Hej (T.I)-zamknęła mnie w mocnym uścisku
-Cześć mogę z tobą porozmawiać?
-Oczywiście,chodź wejdźmy jest zimno.
-Dobra to co się dzieje?-zapytała siadając na kanapie i podając mi kubek z gorącą czekoladą
-Więc...odkąd Niall wrócił z trasy traktuje mnie tak ozięble,nie liczy się z moimi słowami,wychodzi gdzie chce,o której chce i z kim chce.
-(T.I) ale on już jest dorosły i może sobie wyjść
-Ja to wiem ale...od paru dni cały czas mówi,że idzie do chłopaków bo go "potrzebują",a z tego co wiem to oni wyjechali do swoich rodzin. Więc gdzie on do cholery jeździ?
-Okej no nie sądziłam,że to aż tak źle wygląda,więc powiem ci coś ale obiecaj,że nie będziesz na mnie zła za to że nie powiedziałam ci tego wcześniej
-Dobra obiecuję-mam przeczucie,że to nie będzie nic dobrego
-Gdy byłam w centrum handlowym zobaczyłam jak twój chłopak obściskuje się z jakąś blondynką
-Co?
-Całowali się,przytulali wyglądali na zakochanych-po usłyszeniu tego nie mogłam wytrzymać i po prostu się rozpłakałam i wybiegłam z domu mojej przyjaciółki
Wsiadłam do auta i skierowałam się do naszego domu.
Trzasnęłam drzwiami od samochodu,otworzyłam drzwi do domu i zamknęłam z hukiem
-Co ci te drzwi zrobiły,że tak nimi trzaskasz?-zapytał z głupim uśmiechem na twarzy
-Może powinieneś zapytać co ty mi zrobiłeś?
-A co ja ci zrobiłem?-zapytał zszokowany
-Zdradziłeś mnie kurwa! Co ty sobie myślisz co!?
-Z kim cię niby zdradziłem?-zaczął spokojnym głosem
-Z jakąś blondynką ty chuju!-krzyczałam w niebo głosy
-Jak śmiesz mnie tak nazywać co? Gdyby nie ja nie miałabyś nikogo i nic-przycisnął mnie do ściany-Swoją drogą możesz się pakować,mam dość tego związku-uderzył mnie w tym momencie moje życie nie było nic warte.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej wszystkim!!!
Miłego czytania !!
P.S. komentujcie

Mrs. Styles

środa, 19 sierpnia 2015

Zayn część 9





*Oczami Wal*
Poszłam się przebrać po rozmowie z moim bratem w to:
Gdy się przebrałam wyszłam z domu i zamknęłam drzwi i weszłam do wcześniej zamówionej taxówki.
Stylizacja Wiktoria 01
Jestem zdenerwowana, ponieważ nie wiem co mój mądry braciszek nawywijał. Czujecie ten sarkazm? Jak znowu skrzywdził kogoś to mogę przysiąść, że ciocią nie zostanę przynajmniej z jego strony. Oj już ja mu dam popalić. Nie odzywał się trzy lata. On chyba nie zdaje sobie sprawy jak się o niego wszyscy martwiliśmy. Ma szczęście, że mieszkam nie daleko centrum Londynu. Pod szpitalem byłam po 30 minutach. Zapłaciłam taxówkarzowi i wyszłam z samochodu. Weszłam do środka i podeszłam do rejestracji , żeby zapytać się na jakiej sali leży, bo przecież ten cioł nie powiedział bo po co? Przecież duchem świętym jestem nie? Po udzieleniu informacji gdzie leży mój durny braciszek wsiadłam do windy i pojechałam na odpowiednie piętro. Później udałam się pod odpowiednią salę i weszłam do środka. Leżał na łóżku z głową odwróconą w kierunku okna. Chyba nie zauważył, że przyszłam.

W-Cześć już jestem- powiedziałam jednak nie zareagował

W-Zayn?- powiedziałam trochę głośniej dalej nic

Cholera ten chłopak zaczyna mnie denerwować.

W-Zayn!- krzyknęłam i szarpnęłam jego ramieniem.

Od razu się odwrócił. Haha

Z-O cześć Wal- powiedział

W-O cześć braciszku jak miło cię widzieć po ty trzech latach- powiedziałam zła, bo kto by nie był zły na moim miejscu

Z-Miałem powód się nie odzywać chyba dobrze o tym wiesz- warknął

W-Tak wiem ale ja ci nic nie zrobiłam nie? Mogłeś przynajmniej raz na jakiś do mnie zadzwonić albo napisać nawet głupiego SMS-a, że żyjesz- krzyknęłam a w moich oczach pojawiły się łzy.

Z-Przepraszam, masz racje mogłem dać ci znak życia- powiedział

W-Ok. Mów co tym razem nawywijałeś i jak mam ci pomóc- powiedziałam

Z-Noooo boooo chodzi o taką dziewczynę- nie dokończył, bo mu przerwałam

W-Boże nareszcie mój durny braciszek się zakochał!-krzyknęłam i go przytuliłam

Z- Ej  wypraszam sobie nie jestem wcale durny. Jestem seksowny - powiedział a ja prychnęłam

W-Tak tak oczywiście. A teraz gadaj- powiedziałam a Zayn zaczął opowiadać mi całą historię.

Gdy skończył opowiadać nie mogłam w to uwierzyć. To nie był mój brat on nigdy by czegoś takiego nie zrobił.

Z- Wal powiedz coś- powiedział

W- A...a co ja mam ci powiedzieć?! To, że jesteś zwykłym sukinsynem, żeby takie coś zrobić!- krzyczałam na niego

Z- Ale mi na niej zależy - krzyknął

W- Teraz ci na niej zależy?! Nie myślałeś, że ona tego nie chce i jeszcze ją biłeś, rozum ci wtedy odjęło czy co?! W ogóle cię nie poznaje. Widzę przed sobą chłopaka, który jest zwykłym chujem a nie moim bratem, mój brat by się tak nie zachował, nie zrobiłby czegoś takiego niewinnej dziewczynie-krzyknęłam i aż sobie usiadłam. Zrobiło mi się słabo z tej jego historii.

Z- Wal?- powiedział

W-Co?- warknęłam

Z- Pomożesz mi ja odzyskać?- zapytał a ja myślałam, że się przesłyszałam.

W-Co? Ja mam ci pomóc? Ja na miejscu tej dziewczyny wysłałabym cię do diabła. Masz ją zostawić w spokoju rozumiesz?- krzyknęłam

W-Teraz ci na niej zależy a potem ją zostawisz, nie pozwolę żebyś znowu ją skrzywdził.

Z-Ale mi na prawdę na niej zależy i jej nie zostawię!- krzyknął

W-Tak? to odpowiedz mi na jedno pytanie! Kochasz ją?- krzyknęłam

Zayn nic nie mówił przez kilka sekund ale potem powiedział coś czego bym się w życiu nie spodziewała.

Z- Tak kocham ją i to nawet nie wiesz jak bardzo. Czuje się jak ostatni chuj po tym co jej zrobiłem.- powiedział

Z-Żałuję, że nie zginąłem w ty wypadku, miałbym w tedy pewność, że już jej nie skrzywdzę- szepnął

Wow. Tego to ja się nie spodziewałam. Widzę, że ją kocha dlatego mu pomogę, ale jak znowu ją skrzywdzi to nie ręczę za siebie.

W- Ok. Pomogę Ci- powiedziałam

Z-Naprawdę?! - ucieszył się jak małe dziecko, które dostało zabawkę, o której marzyło.

W-Tak. Co mam robić?- zapytałam

Z-Musisz pójść do lekarza i dowiedzieć się jak się czuje.- powiedział

W-Dobrze.- powiedziałam i wyszłam z sali mojego brata.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej wszystkim!
Miałam dodać ten rozdział wcześniej ale miałam problem z Internetem. Szczerze mówiąc to nie jestem zadowolona z tego rozdziału.

Miłego czytania!

Mrs. Malik
PS. Komentujcie!

Harry część 2

Wstałam o 7,ponieważ śpieszyłam się do pracy w kawiarni.
Jeszcze nie zapomniałam o Harry'm. Z resztą o nim nie da się zapomnieć.
Zrobiłam sobie makijaż i ubrałam się w to. Zeszłam na dół i przywitałam się z rodzicami.
Zjadłam płatki i wyszłam na dwór wsiadając do swojego auta.
Gdy dojechałam pod kawiarnie zaparkowałam swój samochód na parkingu obok i i weszłam do budynku.
Od samego wejścia można było zobaczyć moich kolegów z pracy,którzy gdy tylko mnie zauważyli od razu się do mnie uśmiechnęli.
-Hej (T.I)-odezwał się Piotrek
-Hej
-Szybko przebieraj się,bo jest sporo pracy-odezwał się Marek,jak zwykle przejmował się wszystkim
Nie bardzo lubię z nim pracować,ponieważ wszystko przeżywa. Każdy klient musi być obsłużony w rekordowym czasie.
-Już idę
Weszłam do pokoju gdzie mamy swoje szafki i inne pierdoły. Otworzyłam szafkę,wyciągnęłam z niej strój roboczy,który składał się z białego fartucha. Założyłam go na siebie i wyszłam do chłopaków,
Stałam za ladą i wycierałam szklanki gdy do kawiarni wszedł wysoki brunet z kręconymi włosami.
Pomyślałam sobie:
-Przecież to nie może być prawda Harry tutaj? W Polsce? Może mi się tylko wydaje
Zamknęłam oczy na kilka sekund,a potem zaczęłam powoli je otwierać i nikogo nie dostrzegłam. Na szczęście.
-(T.I)-usłyszałam zachrypnięty głos
(T.I) co ty dziś brałaś? Radzę to odstawić.
-(T.I),odezwiesz się w końcu?-nie to nie prawda jego tu nie ma on jest w Londynie
-Błagam Cię odezwij się do mnie-nie no dobra chyba muszę się z tym wybrać do psychologa
Gdy poczułam ręce na biodrach,wiedziałam,że to musiał być on
-Błagam Cię porozmawiajmy-odwrócił mnie w swoją stronę i położył dłonie na mojej tali
-Nie teraz pracuję
-To w takim razie poczekam-powiedział i usiadł przy jednym z wolnych stolików
Przez cały czas czułam jego wzrok na moim ciele przez co nie mogłam się skupić i jeden z kubków wyśliznął mi się z dłoni i upadł na podłogę powodując straszliwy hałas.
-No czyś ty zwariowała?-odezwał się Marek
-Weź się przymknij-już miałam dość tego typka nie dość,że dyktował nam co mamy robić to jeszcze robił huk o to,że wypadł mi kubek. No nie dorzeczność.
-A ty to posprzątaj
-Sam sobie to sprzątaj palancie-powiedziałam rzuciłam fartuchem o ziemię i skierowałam się po moje rzeczy
Gdy wyszłam z budynku było mi przykro. Szłam w stronę parku gdy nagle poczułam dłonie na tali.
-Co się stało w kawiarni? Nie rozumiem tego języka
-Nic się nie stało tylko prawdopodobnie zostanę wyrzucona z pracy-mówiłam z łzami w oczach
-Chodźmy do parku,usiądziemy na ławce i porozmawiamy-powiedział i objął mnie ramieniem
Gdy dotarliśmy do parku usiedliśmy na jednej z ławek. Nie odezwał się do mnie słowem tylko patrzył przed siebie. Mieliśmy kurde rozmawiać no nie?
-O czym chciałeś porozmawiać?
-O nas-i tyle? O nas? Człowieku ja tu przechodzę załamanie,bo pewnie już nie mam pracy i marznę a ty mówisz "o nas".
-Coś jeszcze?
-Tak,(T.I) posłuchaj ja nie chciałem. Ja nie wiedziałem,że ktoś Cię zgwałcił. Gdyby to miało miejsce teraz nie darowałbym temu,który by się do ciebie zbliżył.
Przepraszam za to,że namawiałem Cię do sexu. Zrozum jestem facetem i mam swoje potrzeby.
Ty jesteś dla mnie wszystkim. Sensem mojego życia. Gwiazdą,która rozświetla mi życie.
Ja cię tak bardzo potrzebuję. Proszę Cię wróć do mnie.-słuchałam go i płakałam nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą powiedział
-Harry...ja...kocham Cię i wrócę do Londynu
-Na prawdę?-podniósł mnie i namiętnie pocałował
-Kocham cię
-Ja ciebie też
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Miłego czytania!
Mrs. Styles

niedziela, 9 sierpnia 2015

Zayn część 8

Piosenka do tego rozdziału to- Wiz Khalifa - See You Again ft. Charlie Puth


*Oczami Zayn'a*
Znowu wszystko spierdoliłem. Powinienem dziękować jej, że w ogóle tutaj przyszła po tym wszystkim. Musiała walczyć sama ze sobą żeby tu przyjść ale ja pierdolony Zayn Malik musiałem coś spieprzyć jak zawsze zresztą. Muszę za nią pójść bo stracę ją już do końca jeżeli już tego nie zrobiłem. Odpiąłem kroplówkę i inne urządzenia, które były przypięte do mojej klatki piersiowej i spróbowałem wstać. Nie zdążyłem dobrze usiąść a przeszył mnie okropny ból, który przeszedł po całym moim ciele. Nie. nie poddam się zniosę ten ból dla niej. Wstałem sycząc z bólu i wyszedłem powoli z sali. Każdy krok sprawiał mi coraz więcej bólu. Widziałem ją jak podnosi się z podłogi i kieruje się do windy. Jeżeli teraz nie przyśpieszę, stracę ją. Przyśpieszyłem najbardziej jak mogłem ale i tak miałem wrażenie, że idę jak ślimak.
Z-Rose!-krzyknąłem.
Mój krzyk nic nie dał, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej przyśpieszyła ale po chwili zauważyłem jak każdy jej krok jest coraz wolniejszy aż traci równowagę i upada na ziemię uderzając o nią głową. Zacząłem biec do niej nie zważając na przerażający ból w całym moim ciele. Upadłem na kolana obok niej i położyłem jej głowę na swoich kolanach.
Z-Rose, proszę cię odezwij się- powiedziałem jednak nie zareagowała.
Z-Rose!- krzyknąłem jednak i to na nic.
Panika ogarnęła całe moje ciało i nie myślałem racjonalnie. Zacząłem krzyczeć przywołując tym lekarza i pielęgniarkę. Po chwili zjawił się kolejny lekarz, który odciągnął mnie od Rose. Zacząłem się wyrywać lecz byłem za słaby. Po chwili znajdowałem się w sali, w której dotychczas leżałem i lekarz przypinał mi kroplówkę i inne duperele. Teraz nic mnie nie obchodziło oprócz Rose.
L-Proszę się nigdzie nie ruszać więcej, bo zrobi Pan sobie tym krzywdę i wyląduje pan na wózku inwalidzkim- powiedział i miał zamiar wyjść z sali.
Z-Dobrze, ale mam do pana doktora prośbę- powiedziałem
L-Jaką?-zapytał
Z-Może doktor sprawdzić co z moją dziewczyną tą która straciła przytomność na korytarzu?- zapytałem
L-Sprawdzę ale proszę się stąd nigdzie nie ruszać.- powiedział i wyszedł
Ja pierdolę przecież ja nie wytrzymam tutaj bez niej.  Boże co ja narobiłem. Po paru godzinach lekarz dalej nie przychodził co mnie zajebiście wkurwiało. Jak bym mógł to już dawno siedziałbym przy niej ale nie mogę się kurwa ruszyć z tego pieprzonego łóżka. Muszę znaleźć osobę, która pójdzie i sprawdzi o z nią. Po dłuższym rozmyślaniu wyjąłem telefon z  szafki obok łóżka i poszukałem w kontaktach numeru, do którego nie dzwoniłem już w cholerę długo. Wybrałem kontakt i czekałem aż ktoś odbierze. Po dwóch sygnałach usłyszałam dobrze znajomy mi głos.
W-Halo?-zapytała moja młodsza siostra.
Z- Cześć  Waliyha- powiedziałem nie pewnie
W-Zayn?! Boże człowieku czemu nie dawałeś znaku życia wiesz jak się martwiliśmy- zaczęła gadać jak najęta co musiałem przerwać jak najszybciej bo nie dała by mi żyć. Taki urok młodszej siostry, która ma jedną wielką wadę: jak zacznie nawijać to nie może przestać.
Z-Potrzebuje twojej pomocy- powiedziałem a raczej przerwałem mojej siostrze
W-O co chodzi?- zapytała
Z-Musisz do mnie przyjechać- powiedziałem
W-Jezu czy ja zawsze muszę wszystko z ciebie wyciągać? Gadaj o co się stało?-powiedziała
Z-Wal weź przystopuj bo mnie głowa zaczyna boleć- powiedziałem
W- No mów gdzie mam przyjechać?- zapytała spokojnie. Co za zmienne humorki.
Z-Do szpitala św. Tomasza- powiedziałem
W-ty jesteś w szpitalu co ci się stało?- wydarła się do telefonu przez co ucierpiało moje ucho.
Z-Chcesz żebym ogłuchł ?- zapytałem\
W- No nie- powiedziała
|Z- To się nie drzyj. Dowiesz się wszystkiego na miejscu- powiedziałem
W- Dobra już jadę. Pa-powiedział
Z- Pa- pożegnałem się i rozłączyłem

No to chyba nadszedł czas na spotkanie z  siostrzyczką- pomyślałem


                                                                                                                                                                  

Cześć wszystkim. Przepraszam, że długo nie dodawałam rozdziałów ale są wakacje i postanowiłam zrobić sobie przerwę. Teraz wróciłam z weną więc  będą rozdziały.
W ramach rekompensaty macie tu kolejny rozdział Zayn'a. 

Miłego czytania!!!!!!!!!!!!
Mrs. Malik <3 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Zayn część 7


 

Piosenka do tego imagina to- Ellie Goulding - Love Me Like You Do




Matko on na prawdę otworzył oczy, na chwilę ale otworzył. To znaczy, że jest na najlepszej drodze żeby się już całkiem obudził. Siedziałam przy nim cały czas czekając aż się obudzi. Musiałam wyjść z sali na około 15 minut, bo lekarz przyszedł zbadać Zayn' a. Później jak lekarz wyszedł z sali powiedziałam mu o ty, że otworzyła na chwilę oczy a później znowu zasnął. Mężczyzna powiedział, że to bardzo dobrze, że się powoli wybudza i, że to świadczy, że jego stan zdrowia po woli się poprawia. Weszłam z powrotem do sali i usiadłam na krześle obok łóżka i złapałam rękę chłopaka delikatnie pocierając ją swoimi palcami. Siedziałam tak dość długo i coraz bardziej byłam zmęczona. Położyłam głowę na skraju łóżka i zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam. Obudziłam się o 8:00 rano. Przetarłam twarz dłońmi wstałam z krzesła. Pochyliłam się nad twarzą chłopaka i musnęłam jego policzek po czym wyszłam z sali. Zamówiłam taxi i wyszłam ze szpitala. Pojechałam do domu, wzięłam prysznic. Ponieważ dzisiaj naprawdę było ciepło co na Londyn zdarza się bardzo rzadko no ale w końcu zaczęło się lato więc postanowiłam ubrać się w to:
Stylizacja na bloga 53
 Napiłam się jeszcze wody i wyszłam z domu wcześniej go zamykając i wsiadłam do taxówki, która zawiozła mnie pod szpital. Zapłaciłam podaną cenę i wysiadłam z samochodu. Weszłam do szpitala i poszłam pod odpowiednią salę, z której wychodził właśnie lekarz.
R-Dzień Dobry. I jak on się czuję?-zapytałam
L-Dzień Dobry, powinien się dzisiaj już całkiem obudzić, może pani wejść do niego tylko proszę mnie zawołać jakby się obudził dobrze?-powiedział lekarz
R-Dobrze-odpowiedziałam i weszłam do sali
Pochyliłam się nad mulatem i pocałowałam go w policzek. Usiadłam na krześle i powiesiłam torebkę na oparciu. Trzymałam rękę Zayn' a i przyglądałam mu się. Jego włosy były w nieładzie, jego łuk brwiowy był zaklejony plastrem pod, którym kryły się szwy. Na twarzy miał jeszcze siniaki. Jego długie rzęsy dawały cień na policzkach, a  usta miał popękane. Położyłam głowę na końcu łóżka i zasnęłam. Obudziłam  się po jakiś 30 minutach. Przetarłam twarz rękami i poprawiłam się na krześle. Poprawiłam kołdrę Zayn' owi, ponieważ się zsunęła. Zauważyła, że ma głowę przekręconą w moja stronę a wcześniej miał na wprost. Wyciągnęłam telefon z torebki i sprawdziłam godzinę. Była 10:30. Włożyłam komórkę z powrotem do torebki i powiesiłam ja na oparciu krzesła. Trzymałam jego rękę i poczułam jak nią porusza. Spojrzałam na jego twarz próbował otworzyć oczy ale sprawiało mu to trudność.
R-Spokojnie, dasz radę, jestem tu z tobą- wyszeptałam do niego i mocniej ścisnęłam jego rękę. Po paru minutach mogłam zobaczyć jego oczy. Chciał się podnieść ale go powstrzymałam.
R-Spokojnie , nie ruszaj się zaraz przyjdę- powiedziałam i chciałam już wstawać ale powstrzymał mnie jego ręka na moim nadgarstku. Odwróciłam się do niego i spojrzałam na jego oczy były w nich łzy. Chciał coś powiedzieć ale nie dał rady. Spróbował się podnieść ale nie dał rady i wykrzywił się z bólu. Chciałam iść po tego lekarza ale znowu mnie zatrzymała jego ręka na moim nadgarstku. Odwróciłam się i zobaczyłam jak po jego twarzy spływają łzy.
Z- N...nie od...cho...dź- wyszeptał z trudem
R-Zayn ja nigdzie nie odchodzę, pójdę tylko po lekarza. Leż spokojnie zaraz wrócę dobrze?-powiedziałam
Pokiwał głową i trochę się uspokoił. Ja natomiast poszłam po lekarza i wróciłam po jakiś 5 minutach. Weszłam do sali z lekarzem i posłałam Zayn' owi mały uśmiech.
L-Przepraszam ale musi pani wyjść, muszę zbadać pacjenta- powiedział
R- Dobrze już wychodzę- powiedziałam i wzięłam torebkę i chciałam już wyjść ale powstrzymał mnie jego głos.
Z-P...pro...szę nie wy...chodź- powiedział lecz dalej trudno mu się mówiło.
L-Jeżeli pani chce może pani zostać- powiedział lekarz
Wahałam się czy zostać czy nie i chyba Zayn to zauważył.
Z-P...pro...szę- powiedział
Nie pewnie powiesiłam torebkę na oparciu krzesła i stanęłam z boku opierając się o parapet.
L-Jak się pan czuje?- zapytał lekarz
Z-W...wszy...stko m...mnie b...boli- powiedział
L-Zaraz przyślę pielęgniarkę z lekami przeciw bólowymi  a na razie proszę podwinąć koszulkę- powiedział lekarz i zaczął zakładać rękawiczki.
Zayn nie za bardzo dawał sobie z tym radę więc podeszłam do niego i pomogłam mu podwinąć koszulkę. Lekarz zaczął dotykać jego brzucha uważając na opatrunek pod, którym zszyta była skóra po operacji. Po chwili lekarz skończyła badanie i wyszedł z sali wcześniej mówiąc mulatowi, że za jakieś 3 godziny będzie miał badania i żeby nie wykonywał jakiś gwałtownych ruchów. Bałam się spojrzeć w jego oczy. Nie czuję się jeszcze zbyt dobrze w jego towarzystwie ale nie mogę też go zostawić samego. Nie ma tutaj nikogo, a przynajmniej tak mi powiedział. Usiadłam na krześle i myślałam o tym jak moje życie się zmieniło odkąd poznałam Malika. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jego słaby głos.
Z- R...Ro...se p...prze...pra...szam Cię- powiedział
R-Poczekaj dam ci się napić, będzie ci się lepiej mówiło, poczekaj zaraz przyjdę- powiedziałam i wyszłam z sali. Poszłam do bufetu i kupiłam wodę mineralną. Jak wracałam już do sali zrobiło mi się słabo i musiałam oprzeć się o ścianę. Po paru minutach przestało mi się kręcić w głowie i poszłam do sali, w której leżał Zayn. Podeszłam do łóżka i odkręciłam wodę.
R-Jeżeli dasz radę to podnieś się troszkę do góry tylko powoli- powiedziałam ale jednak Zayn nie dał rady, ponieważ przeszywał go okropny ból.
R-Zrobimy inaczej- powiedziałam
Podeszłam nie pewnie jeszcze bliżej łóżka i usiadłam z kraju. Wsunęłam prawą rękę pod jego głowę i delikatnie uniosłam do góry, drugą rękę, w której miałam wodę przystawiłam do jego ust i przechyliłam tak aby się napił. Powtórzyłam tę czynność parę razy i potem zakręciłam butelkę i położyłam na stoliku obok łóżka.
Z-Dzięki- powiedział i chciał mnie przyciągnąć do siebie bliżej ale w tedy przypomniała mi się ta noc podczas, której to zrobił. Szybko mu się wyrwałam, wzięłam torebkę i ze łzami w oczach wybiegłam z sali. 


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Przepraszam Was, że długo nic nie dodawałam od jutra wszystko się zmieni. Posty będą pojawiać się częściej.

Przeczytałeś/ aś- skomentuj

P.S Miłego Czytania buziaki :*

Mrs. Malik
 

Harry część 1

Muzyka do tego imagina to- Daniel Powter-Bad Day



-Noo,ale kochanie-ględził mi nad uchem mój chłopak
-Nie,powiedziałam już!
-Ty zawsze tak mówisz!
-Nie jestem gotowa-wiem,że to ta sama śpiewka,ale nie chcę powtarzać tego co stało się trzy lata temu.
* 3 lata wcześniej*
-Gdzie jesteś skarbie?-zapytał mój chłopak wchodząc pijany do domu. Nie odzywałam się,bo trochę się go bałam.
-O tu jesteś-powiedział wchodząc do sypialni
-Dlaczego się nie odzywałaś?-zapytał i ściągnął ze mnie koc
-Zadałem pytanie!-warknął i przygwoździł mnie do ściany
-Nie chcesz mówić?-dalej się nie odezwałam
-To się zabawimy szmato-powiedział i mnie zgwałcił,a potem ze mną zerwał.
*Teraźniejszość*
Na samo wspomnienie łzy same cisnął mi się do oczu. Większość osób powiedziałaby,że to było bardzo dawno i nie powinnam sobie zaprzątać tym głowy,ale do dziś czuję nie smak gdy dotyka mnie mężczyzna. Przy Harry'm nic takiego nie powinnam czuć,ale jestem z nim dopiero rok i jeszcze w tych sprawach nie bardzo mu ufam.
-To ja spadam-powiedział
-Gdzie? Jest dziesiąta w nocy i do tego zima
-Nie ważne-pocałował mnie w policzek i wyszedł
Byłam zła na niego. Dlaczego on zawsze musi wychodzić i zostawiać mnie samą? Skoro on może to ja też nie będę siedzieć w domu,ale dziś nie chcę nigdzie wychodzić może jutro.
Poszłam do sypialni wyciągnęłam z szafy to i poszłam się kąpać.
*w tym samym czasie Harry*
Odpaliłem auto i wyjechałem z naszej posesji i ruszyłem w stronę domu Louis'a.
Gdy dojechałem pobiegłem w stronę drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Było strasznie zimno,a ja mądry hrabia nie wziąłem kurtki.
-O hej stary co tam?-nawet nie zdążyłem odpowiedzieć,bo wepchnął mnie do swojego domu.
-No nie za dobrze-odpowiedziałem zgodnie z prawdą
-No właśnie widzę,bo co byś robił u mnie o 22:30
-No właśnie
-Dobra wchodź do salonu napijemy się czegoś i mi opowiesz o co chodzi
*oczami (T.I)*
Po wyjściu spod prysznica skierowałam się do sypialni po drodze przewracając się o kwiatek,który był wyższy ode mnie.
-Cholera jasna! Mówiłam mu,żeby zrobił coś z tym kwiatkiem! Pierdolnięty badyl!-podniosłam się i postawiłam go z powrotem. Gdy weszłam do sypialni położyłam się na łóżku i wzięłam do ręki swój telefon i sprawdziłam tt. Przyszło mi powiadomienie,że Lou dodał zdjęcie. Nie czekając długo weszłam na jego profil i zobaczyłam zdjęcie Lou i Harry'ego,który trzyma butelkę wina. Czyli poszedł do kumpla się wyżalić i się napić tak? To ja też wychodzę tylko nie do przyjaciółki tylko na imprezę. Chrzanić go.
Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do szafy wyciągnęłam to,zrobiłam makijaż i wyszłam z domu.
Pod klubem było mnóstwo ludzi i masa paparazzi,którzy zaczęli robić mi zdjęcia jak opętani. I huj niech Harry wie,że ja nie mam zamiaru być grzeczną dziewczynką i siedzieć w domu jak on wychodzi.
Gdy weszłam do budynku od razu poczułam alkohol od każdej osoby obok,której przechodziłam.
Podeszłam do baru i zawołałam barmana,który później zrobił mi drinka. Swoją drogą jest całkiem niezły. Tak na prawdę to mogę do niego zagadać jak się bawić to na całego.
-Ale chwila stop !!! Przecież masz chłopaka-mówiła moja podświadomość
Tak to prawda mam chłopaka,który jest praktycznie zawsze napalony,nie zapyta czy mam ochotę i wychodzi po każdej kłótni tak to mój chłopak.
-Ej mała-powiedział jakiś facet gdy chciałam usiąść przy stoliku
-Co?-zapytałam z obojętnością
-Idziemy zatańczyć?
-Nie,dzięki-odpowiedziałam i zaczęłam pić swojego drinka
Chłopak odszedł i wyszedł z klubu. Gdy skończyłam pić drinka,poszłam po jeszcze jednego i jeszcze jednego. W sumie było ich pięć,albo osiem....ale po głębszym zastanowieniu to było ich dziesięć ale to nie ważne. Miałam tyle alkoholu we krwi,że byłam już mega odważna i wyszłam na środek parkietu i zaczęłam tańczyć. Wokół mnie zaczęło przewijać się mnóstwo facetów,którzy trzymali dłonie na moich biodrach i łapali mnie za tyłek,ale kto by się tym przejmował? Robiłam z siebie idiotkę,bo ledwo co trzymałam się na nogach,a i tak tańczyłam.
Gdy zrobiło mi się słabo wzięłam swoją torebkę i wyszłam na dwór. Stanęłam przy barierce i patrzyłam na tych wszystkich paparazzi,którzy mnie fotografowali żal mi tych ludzi,że muszą za wszystkimi latać i robić zdjęcia.
-(T.I) ! Gdzie zgubiłaś Harry'ego?-usłyszałam głos gościa z aparatem
Zignorowałam to i chwiejnym krokiem ruszyłam ku domowi.
Gdy weszłam do domu byłam w świetnym humorze. Sprawdziłam,która godzina.
-3 w nocy,nie aż tak późno.
Poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku. Nie chciało mi się spać i poszłam na dół po wino. Nalałam do kieliszka i wypiłam na raz i tak opróżniłam pół butelki. Z uśmiechem na ustach wyszłam po schodach i kierowałam się w stronę sypialni,gdy nagle dostrzegłam kwiatka,o którego wcześniej mało co się nie zabiłam i wpadłam na genialny pomysł.
Wzięłam go na ręce zniosłam ze schodów i postawiłam przy drzwiach wejściowych. Ciekawe co zrobi gdy się potknie.
Już nie wytrzymałam i położyłam się na kanapie w salonie i zasnęłam.
Rano obudziło mnie krzyknięcie.
-Co kurwa to tu robi!?-to Harry,ale co mu się stało i po co się tak strasznie drze
Zeszłam z kanapy i z okropnym bólem głowy powędrowałam w stronę drzwi.
-Dlaczego się tak drzesz?-popatrzył na mnie zszokowany pewnie przez mój wygląd
-Kto postawił ten badyl tutaj?
-Ja,bo miałeś się go pozbyć już dawno temu
-Dobra-powiedział i odsunął go na bok
-Mam pytanie
-Słucham-powiedziałam i oparłam się o stolik w korytarzu
-Dlaczego wczoraj wyszłaś?
-Gdzie wyszłam?
-Do klubu i to na dodatek sama-nie no serio będziesz mi mówił gdzie i kiedy mogę wyjść?
-Ty byłeś u Louis'a
-Tak,ale to mój kumpel
-A mi coś od życia się należy
-Należy? Nie chcesz żebym cię nawet dotknął,a na imprezy chodzisz ! Jak by cię ktoś tam zgwałcił ?! Byłabyś szczęśliwa do cholery !-krzyknął,a ja nie wytrzymałam i się rozpłakałam
-Nie,nie byłabym szczęśliwa,bo już byłam zgwałcona !-patrzył na mnie ze zdziwieniem i łzami w oczach
-Ja...przepraszam. Nie wiedziałem-mówił płacząc
-Ty nic już o mnie nie wiesz. Cały czas chciałeś się do mnie zbliżyć i chyba tylko o to ci chodziło.
-Nie,kochanie ja cię kocham. Nie chodziło mi tylko o to.-powiedział i położył mi dłoń na policzku,ale ją zepchnęłam i pobiegłam do sypialni
Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam pakować swoją walizkę. Harry cały czas walił w drzwi mówiąc,że jeśli ich zaraz nie otworzę to je wyważy,ale ja miałam to daleko gdzieś.
Między czasie przebrałam się w to na dworze padał śnieg,więc wyciągnęłam rękawiczki.
Otworzyłam drzwi i wzięłam do ręki walizkę. Cicho schodziłam po schodach,aby mnie nie zauważył,ale pech chciał,że z torebki wypadł mi telefon i roztrzaskał się na ziemi powodując jeden wielki huk.
-Boże nic ci nie jest?-zapytał Harry wybiegając z kuchni
-Nie,nic
-A po co ci ta walizka?-nie wiem,a po co są walizki
-Wyprowadzam się
-Jak to się wyprowadzasz?
-Harry,przecież oboje wiemy,że z tego związku nici
-Ale,ale możemy to naprawić
-Nie,nie da rady tego naprawić
-Wszystko da radę naprawić
-Nie których rzeczy nie. Może zróbmy sobie przerwę tak może miesiąc
-Ja bez ciebie tyle nie wytrzymam-nie wytrzymasz? Ja chyba też nie,ale chcę sprawdzić czy jestem na tyle silna,żeby bez ciebie wytrzymać
-Spróbujmy,a teraz muszę się pożegnać-i wyszłam,ale,że moja komórka w kawałkach leżała jeszcze na schodach w domu nie wróciłam po nią,bo to i tak nie miałoby sensu.
Nie mam gdzie się zatrzymać,moi rodzice mieszkają w Polsce i przyjaciółki też jednym słowem dupa na całego.
U chłopaków też nie,bo to przecież kumple mojego chłopaka. No właśnie mojego chłopaka? Czy byłego chłopaka? Mało ważne w tej chwili,a może El mi pomoże. Boże jak dobrze,że mieszka 10 minut drogi z tond,a Lou nie mieszka z nią. Sięgnęłam do torebki,aby wyciągnąć swój telefon,ale przypomniałam sobie,że został w domu więc popędziłam w stronę budki telefonicznej. Wrzuciłam walutę i wybrałam numer do koleżanki.
-Halo El?
-Tak (T.I)? Dlaczego nie dzwonisz ze swojego telefonu?
-Zepsuł się,ale mniejsza z tym. Słuchaj mam prośbę mogę dziś u ciebie nocować?
-No jasne ty się jeszcze pytasz? Oczywiście
-Dobra zaraz będę dzięki pa
Po 10 minutach byłam w mieszkaniu El i opowiadałam jej całą historię.
-Może dobrze zrobiliście dając sobie czas
-Też tak myślę,ale najgorsze jest to,że nie wiem czy chcę do niego wrócić
-No tak to jest problem,a co z twoim telefonem?
-Wypadł i roztrzaskał się na schodach i muszę kupić nowy,ale to dopiero jutro.
-To pójdę z tobą i przy okazji pójdziemy na zakupy. Na pewno poprawią ci humor.
-Miejmy taką nadzieję i dziękuję,że pozwoliłaś mi u siebie nocować jutro zacznę szukać jakiegoś mieszkania
-Nie no co ty nie musisz nic szukać,możemy mieszkać razem
-Ale Lou tutaj będzie
-Nie,nie będzie chłopaki przecież już nie długo zaczynają trasę,więc nagrania itp.
Do wieczora rozmawiałyśmy z El. Gdy wybiła 21 poszłyśmy spać.
Obudziłam się 9,zjadłyśmy śniadanie i pojechałyśmy na zakupy. Kupiłam nowy telefon i zmieniłam numer. Potem pojechałyśmy do galerii,w której było mnóstwo osób i straszne kolejki w każdych sklepach,ale udało nam się upolować fajne rzeczy. Zmęczone wróciłyśmy do mieszkania. Ja zaczęłam wpisywać numery moich znajomych do nowego telefonu. Swój nowy numer podałam El i powiedziałam aby nikomu go nie dawała,a tym bardziej Styles'owi.
Potem zrobiłyśmy obiad i oglądałyśmy telewizję,gdy rozległ się dzwonek do drzwi Calder poszła otworzyć,a ja poprawiłam się na kanapie. Usłyszałam uradowany głos El
-Hej kochanie
-O kurwa Louis-pomyślałam i pobiegłam do pokoju ,w którym aktualnie spałam,zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku.
*Oczami El*
-Jak możesz jej bronić?!-krzyknął mój chłopak
-Zrozum to moja przyjaciółka,a to Hazza ją zostawiał po kłótni i jechał do ciebie się wyżalić
-Ale to ona nie chciała uprawiać sexu
-Aaa czyli ty uważasz,że kobiety są tylko po to?!
-Tego nie powiedziałem!
-Ale zasugerowałeś!
-Taa na pewno. Dlaczego wy dziewczyny wszystko wyolbrzymiacie?
-Weź spadaj! Jak ci nie pasuję to się stąd wynoś
-Z przyjemnością cześć-wziął kurtkę i trzasnął drzwiami
Mam go dość zachowuje się jakby był opętany. Wiem,że broni przyjaciela,ale to ma też swoje granice niech się trochę opanuje. Chyba przyda mi się sen.Oczami (T.I)*

Oczami (T.I)*

Obudziłam się o 18 i nie miałam co robić,bo El chyba zasnęła. Chociaż nie jestem pewna ale w całym mieszkaniu jest strasznie cicho. Pomyślałam,że może zadzwonię do mojej przyjaciółki z Polski Kamili. Wybrałam numer i przystawiłam telefon do ucha.
-Halo?-usłyszałam po drugiej stronie
-Hej
-Kto mówi?
-(T.I)
-O ja cię hej,cieszę się,że zadzwoniłaś. Co tam słychać?
-W sumie to jak na razie kiepsko
-To coś z Harry'm?
-Zerwaliśmy....chyba to znaczy zrobiliśmy sobie przerwę czyli zerwaliśmy?
-Współczuję zobaczysz wszystko na pewno się ułoży
-O byś miała rację
-I mam. To kiedy przyjedziesz?
-Nie wiem,na prawdę nie mam pojęcia
-Szkoda mogłybyśmy pogadać w cztery oczy i strasznie tęsknie-może na prawdę powinnam wrócić? Rodzina i przyjaciele za mną tęsknią.
-Ja też strasznie tęsknie i wiesz co przylecę do Polski
-Na prawdę? Ale się cieszę
-Dobra ja muszę kończyć będę jutro,a teraz muszę się spakować pa
-Ok papa
Ta rozmowa trochę mi uświadomiła,że rodzinę i przyjaciół mam tam gdzie się wychowałam,a nie tu gdzie przyjechałam dwa lata temu z powodu miłości i zapisania się na studia.
Chociaż Eleanor to na prawdę moja przyjaciółka i to bardzo dobra.
Wyszłam ze swojego pokoju i poszłam do kuchni po butelkę wody.
Gdy wracałam do pokoju spotkałam El,która miała czerwone oczy zapewne od płaczu.
-Co się stało?-zapytałam i podeszłam do przyjaciółki
-Nic tylko pokłóciłam się z Louis'em.-powiedziała,a oczy zaszły jej łzami
-Oj kochana wszystko będzie dobrze tylko już nie płacz-przytuliłam ją,bo było mi jej na prawdę szkoda
-El ja jutro wyjeżdżam do Polski-może to nie jest odpowiedni moment na powiedzenie tego ale musiałam to powiedzieć,bo poinformowanie jej o tym godzinę przed odlotem nie miałoby sensu.
-Na jak długo tam zostajesz?-zapytała ocierając łzy z policzków
-Nie wiem możliwe,że na zawsze-powiedziałam
-Żartujesz?
-Nie,nie żartuję
-Ale dlaczego? Dlatego,że zerwałaś z Harry'm? Przecież to nie są powody do ucieczki.
-Nie chodzi tylko o Harry'ego,ale od czasu gdy tu przyjechałam czuję się samotna.
-Jak samotna? Przecież masz chłopaków i mnie
-Dokładniej to miałam Harry'ego i chłopaków,a ty jako jedyna się ode mnie nie odwróciłaś
-Nikt się od ciebie nie odwrócił tylko...
-Tylko chłopaki mają do mnie pretensje. Dobra El,bo ja muszę się spakować i jeszcze jutro muszę kupić bilety
-To ty idź się pakuj,a ja ci zabukuje bilet
-Dobra dziękuję
Poszłam do pokoju wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam się pakować.
-Masz lot o 9:30-usłyszałam krzyk z salonu
-Dobra
-I lecę z tobą-teraz przyszła do mnie do pokoju
-Po co? To znaczy fantastycznie
-W trakcie tego całego pobytu w Polsce będę cię przekonywać,żebyś wróciła do Londynu
-Fajnie,ale to ci się nie uda
-Zobaczymy-wystawiła mi język i wyszła

*Dzień odlotu*

-(T.I) pośpiesz się-woła El
-Już,już idę
-Ubieraj tą kurtkę teraz
-Już się robi szefowo
Wyszłyśmy z bloku o 9:00 wcześniej dzwoniąc po taxi.
Gdy dotarłyśmy na lotnisko,oddałyśmy walizki i pozałatwiałyśmy wszystko. Usiadłyśmy na krzesłach i zaczęłyśmy rozmawiać. Gdy nagle uwagę El przykuło coś za mną w zasadzie ktoś za mną. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Harry'ego.
-Emm...hej (T.I)
-Chodź El zaraz mamy samolot
-Samolot gdzie?-zapytał
-Spierdalaj to nie twój interes
Złapałam El za rękę i dosłownie pobiegłyśmy do samolotu.
*Jakiś czas później*
Gdy się obudziłam zaczęliśmy lądować. Gdy już wzięłyśmy swoje bagaże poszłyśmy do wyjścia i przyjechała po nas moja przyjaciółka z którą przywitałyśmy się przytulasem i pojechałyśmy do mnie do domu.
Przywitałam się z rodzicami i innymi przyjaciółmi i opowiedziałam o wszystkim Kamili.
Po północy położyłyśmy się z El spać.
*Dwa tygodnie później*
Przez cały swój pobyt El przekonywała mnie abym wróciła do Londynu ale ja byłam nie ugięta.
Odwiozłam El na lotnisko i się z nią pożegnałam. Przed wyjściem z lotniska powiedziałam sobie,że teraz zaczynam życie od nowa. Tego będę się trzymać. Wiem,że nie mam prawdziwej miłości. Teraz szczerzę mogę przyznać,że był nią Harry.
Do Londynu prawdopodobnie nie wrócę,ponieważ to tutaj mam rodzinę i przyjaciół,których kocham najbardziej,a chyba to liczy się najbardziej prawda?

                        "Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia"



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ten imagin napisała moja koleżanka, która pisze ze mną więc od dzisiaj będziemy się podpisywać pod Imaginami żeby było wiadomo kto go napisał.

Moja koleżanka- Mrs. Styles
Ja główna autorka bloga- Mrs. Malik


Miłego czytania!!!
Dzisiaj powinna pojawić się kolejna część Zayn'a.

Przeczytałeś/ aś- skomentuj  



niedziela, 14 czerwca 2015

Zayn część 6

Notka pod rozdziałem, przeczytajcie WAŻNE!!!!!





R-Przepraszam, to wszystko moja wina- wyszeptałam i poczułam jak po mojej twarzy spływają łzy.
Miałam straszne wyrzuty sumienia. Obwiniałam się za ten wypadek. Po paru minutach uspokoiłam się i siedziałam przy Zayn' ie dopóki nie przyszedł lekarz.
L-Dzień Dobry, przepraszam ale musi pani opuścić salę, muszę zbadać pana Malik-powiedział i podszedł do łóżka, na którym leżał mulat.
R-Oczywiście-powiedziałam i wyszłam spotykając pielęgniarkę.
Usiadłam na krześle i czekałam aż lekarz skończy badanie. Czekałam już dobre pół godziny i nic. Zaczęłam się martwić. Cholera a jak znowu jego stan się pogorszył? Nie Rose nie myśl tak- powiedziała sobie w myślach. Postanowiłam pójść po kawę, bo oczy same mi się zamykały. Krzesła w tym szpitalu nie należą do najwygodniejszych. Podeszłam do automatu i wybrałam sobie zwykłą kawę. Po otrzymaniu kawy udałam się z powrotem pod salę. Usiadłam na krześle i wzięłam łyka kawy. Przyjemna ciecz rozlała się po moim przełyku. Od razu lepiej. Po 25 minutach wypiłam kawę i w tym samym momencie wyszedł lekarz z sali.
R-Jak on się czuje? zapytałam od razu jak wyszedł
L-Jego stan się polepszył co nie oznacza, że jest dobry- powiedział
L-Może pani do niego już wejść, widać, że pani na nim zależy- dodał a ja zdrętwiałam
R-D...dziękuję- powiedziałam i podeszłam do kosza aby wyrzucić kubek
L-Byłbym zapomniał, jutro spróbujemy go wybudzić- powiedział i odszedł
Ubrałam fartuch ochronny i weszłam do sali. Usiadłam na krześle i złapałam jego rękę. Splotłam nasze palce razem i usiadłam na skraju łóżka aby być bliżej niego. Zbliżyłam swoją rękę do jego twarzy aby jej dotknąć, zawahałam się ale po paru minutach zastanawiania się czy dobrze robię zbliżając się do niego dotknęłam jego twarz opuszkami palców. Delikatnie pocierałam jego policzek jedną ręką a drugą trzymałam za rękę. Siedziałam już dość długo i powoli moje powieki stawały się cięższe i cięższe aż w końcu zasnęłam.
 
Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Otworzyłam oczy i od razu oślepiło mnie światło. Zamrugałam kilka razy przyzwyczajając się do jasności w pomieszczeniu. Zobaczyłam, że ręka, która leżała na moim ramieniu należy do lekarza.
L-Dzień Dobrym musi pani wyjść spróbujemy go wybudzić. Jego stan się o wiele polepszył od wczorajszego- powiedział z uśmiechem 
R-Dzień Dobry, dobrze już wychodzę-odpowiedziałam
Wstałam i pochyliłam się nad twarzą Zayn' a. 
R-Już nie długo się zobaczymy, obiecuję - szepnęłam i złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek.
Odwróciłam się i dopiero teraz przypomniałam sobie, że lekarz był w środku. Napotkałam jego uśmiechnięta twarz i od razu się zarumieniłam. Odwzajemniłam gest i wyszłam z sali siadając na krześle. Zastanawiałam się dlaczego go pocałowałam. Cholera jasna coś do niego czuję. Przez te wszystkie dni próbowałam to od siebie odepchnąć, okłamując przy tym siebie i jego.
Nie wiem ile czasu zajęło mi rozmyślanie o tym ale z tego wyrwał mnie lekarz.
L-Wybudziliśmy go ale w tym momencie śpi, najdłużej do jutra powinien się obudzić. Jeżeli pani chce może do niego wejść- uśmiechnął się i poszedł
Weszłam do środka i usiadłam na krześle obok łóżka. Położyłam swoją dłoń na jego i delikatnie ją ścisnęłam.
 
*Oczami Zayn' a*
 
Czułem przerażający ból, który przeszywał całe moje ciało. Chciałem otworzyć oczy ale miałem wrażenie, że moje powieki ważą kilogramy. Poczułem, że ktoś najpierw kładzie swoją rękę na mojej a potem delikatnie ją ściska. Potem usłyszałem słowa, których w życiu bym się nie spodziewał.
R-Nie zostawię cię słyszysz, nie zostawię. Potrzebuję cię i walcz, masz walczyć- powiedziała
Skądś znam ten głos. Czekaj, czekaj przecież to głos Rose. Cholera teraz miałem po co otworzyć te cholerne oczy. Zebrałem w sobie całą siłę i otworzyłem oczy. Od razu oślepiło mnie światło, przez co zamrugałem kilka razy. Później zobaczyłem twarz dziewczyny i znowu zamknąłem oczy i zasnąłem.
 
 
 
 
 
NOTKA
Już niedługo zaczynają się wakacje co wiąże się z tym, że będę częściej dodawała rozdziały.
Założyłam nowego bloga tym razem będzie on poświęcony Zayn' owi. Będzie to fanfiction pod tytułem Do not wess with an angel. Pierwszy rozdział powinien pojawić się po 18 czerwca może trochę wcześniej ale to wam napiszę na tym blogu. Na tym blogu także będą pojawiały się posty.
 
Do zobaczenie nie długo.
Jak myślicie co stanie się z Zayn'em i Rose?
Buźki :)